ADAPTACJA ZAWODOWA OSÓB W TRUDNEJ SYTUACJI ŻYCIOWEJ

ROZDZIAŁ PIĄTY

Spółdzielnia Socjalna Gold Serwis - studium przypadku

Anna Dranikowska
Uruchom lektora:
Rozmiar czcionki: A | A+ | A++   Kontrast: Tryb kontrastu Wysoki Tryb standardowy Standardowy

Spółdzielnia Socjalna Gold Serwis miała wspaniały start. Zdecydowanie lepszy niż większość samorządowych spółdzielni socjalnych zakładanych obecnie w Polsce. W jej tworzenie zaangażowało się aż trzech partnerów: powiat golubsko – dobrzyński, gmina wiejska Golub-Dobrzyń oraz gmina wiejska Radomin. Podkreślić należy przede wszystkim zaangażowanie starostwa powiatowego z Golubia – Dobrzynia jako wiodącego partnera, który przeznaczył na „rozruch spółdzielni” dodatkowe 100 tysięcy złotych. Dzięki temu imponować mogła suma środków przeznaczonych na rozwój Gold Serwisu – obok 100 tysięcy złotych pozyskanych od starostwa spółdzielnia mogła liczyć na środki z projektu PWP Od wykluczenia do zatrudnienia – adaptacja zawodowa osób w trudnej sytuacji życiowej realizowanego przez Stowarzyszenie Na Rzecz Spółdzielni Socjalnych oraz Stowarzyszenie na rzecz Rozwoju Kobiet Gineka. Środki w wysokości 130 tysięcy otrzymane w ramach projektu przeznaczone były na refundację wynagrodzenia pięciorga pracowników spółdzielni przez okres 12 miesięcy. Łącznie spółdzielnia dysponowała zatem sumą 230 tysięcy złotych, czyli funduszami pozwalającymi z optymizmem patrzeć w przyszłość. Spółdzielnia Socjalna Gold Serwis miała też lidera – jej prezesem został Roman Bicki, człowiek z ponad dwudziestoletnim doświadczeniem na stanowiskach kierowniczych i specjalista ds. zarządzania zespołem.

Od samego początku jasno został określony plan działania – pracownicy spółdzielni mieli zajmować się odzyskiwaniem szkła. We współpracy z powiatem spółdzielnia planowała również uruchomić przedszkole specjalne, rozpoczęcie działalności przedszkola zaplanowano na 2015 rok. Zgodnie założeniami projektu wszyscy, zarówno przyszli pracownicy, jak i zarząd oraz założyciele spółdzielni wzięli udział w kompleksowych warsztatach wymiany doświadczeń i szkoleniach zorganizowanych przez partnera włoskiego – Federację Spółdzielczości Prowincji Trentino, lidera związków różnych spółdzielni socjalnych we Włoszech.

Wszystko było więc dopięte na ostatni guzik. Gdyby ktoś wtedy zapytał czy Golub-Dobrzyń chce robić u siebie włoską spółdzielczość zapewne usłyszałby entuzjastyczne TAK! Kilka miesięcy później prezes zdążył jeszcze udzielić wywiadu, który ukazał się na stronie projektu. W wywiadzie opowiadał, jak Spółdzielnia realizuje swój dumny marsz ku włoskiej spółdzielczości i przekonywał, że prowadzenie i powodzenie spółdzielni to dla niego nowe, ambitne wyzwanie, któremu zamierza sprostać.

Rok później po tamtym entuzjazmie nie ma już ani śladu. Ani u prezesa. Ani u pracowników. Ani u członków założycieli. I wreszcie – ani u realizatorów projektu. Co się stało? Co zatrzymało pochód spółdzielczości socjalnej w powiecie golubsko – dobrzyńskim?

(nie)dobre praktyki

Realizatorom projektu jest zawsze niezwykle trudno mówić i pisać o tym, że w spółdzielni się nie udaje, że nie spełniła ona pokładanych w niej oczekiwań. Doradcy, trenerzy i specjaliści traktują każdą spółdzielnię jak swoje dziecko – te konferencyjne hasła nie są pustymi frazesami – i tak jak ona przeżywają jej sukcesy i porażki. Porażki naturalnie bardzo boleśnie. To nie przypadek – w naszej działalności najważniejsze jest to, żeby nigdy nie tracić z oczu najważniejszego celu – ten cel to dobro ludzi, na rzecz których pracujemy. Ludzi słabszych, ludzi których z różnych powodów na co dzień przyczepiamy etykietę wykluczonych społecznie lub zagrożonych wykluczeniem społecznym.

Jedną rzecz należy napisać na początku – twardy cel projektu Od wykluczenia do zatrudnienia – adaptacja zawodowa osób w trudnej sytuacji życiowej – został przez Spółdzielnię Socjalną Gold Serwis zrealizowany. Pięć osób zagrożonych wykluczeniem społecznym z powodu braku pracy znalazło w spółdzielni zatrudnienie. To jednak jedyny sukces spółdzielni, stąd też zrozumiały jest niedosyt, który odczuwają zarówno pracownicy, założyciele spółdzielni, jak i partnerzy projektu.

Jest projektową i ośrodkową tradycją, że wszystkim nam bardzo zależy na promowaniu dobrych praktyk – inicjatyw, które mogą i powinny stanowić wzór dla innych grup planujących założyć spółdzielnię socjalną. Jesteśmy też jednak przekonani – możliwe, że wbrew sugestiom specjalistów ds. promocji i kształtowania wizerunku – że o niepowodzeniach, rzeczach których nie udało nam się osiągnąć również należy pisać.

Jesteśmy to winni wszystkim tym, którzy w przyszłości będą zakładać spółdzielnie lub będą w nich pracować. Zależy nam na tym, żeby byli świadomi zarówno zalet które z tego rozwiązania płyną, jak również zagrożeń, które trzeba znać, żeby móc skutecznie im przeciwdziałać.

Dlaczego więc Spółdzielnia Socjalna Gold Serwis nie spełniła dotąd pokładanych w niej nadziei? Co sprawiło, że w marszu do świetlanej przyszłości, która wydawała się być na wyciągnięcie ręki spółdzielnia zatrzymała się w pół drogi? Aktualny bilans to niewystarczająca ilość zleceń i środki ledwie wystarczające na pokrycie najpilniejszych potrzeb.

Przyczyn takiego stanu rzeczy jest wiele i trudno o jednoznaczną ocenę. Pewne jest, że wyjątkowo niefortunny splot wydarzeń obnażył błędy i zaniedbania zarządu popełnione podczas budowania spółdzielni. Przez to w Gold Serwisie jak w soczewce zogniskowały się największe problemy, z jakimi na co dzień muszą zmagać się spółdzielnie socjalne.

Kluczowe dla działalności spółdzielni okazały się dwa wydarzenia. Pierwszym z nich był brak pozwolenia na recykling szkła. Krótko po starcie okazało się więc, że spółdzielnia nie może wykonywać swojej głównej działalności. Spółdzielcy zostali zmuszeni do poszukiwania innych zleceń. Nowe zlecenia były zleceniami remontowo – budowlanymi. W rezultacie to, co miało być działalnością uzupełniającą, żeby nie powiedzieć epizodyczną, urosło nagle do rangi jedynego źródła utrzymania. Jednak ta zmiana profilu działalności ujawnia natychmiast kolejny problem: pracownicy spółdzielni to trzech mężczyzn i dwie kobiety. Każde z nich ma powyżej pięćdziesięciu pięciu lat, nikt nie posiada prawa jazdy, tylko jedna osoba ma doświadczenie w tej branży. Pięćdziesiąt kilka lat to trochę zbyt późno na zdobywanie nowych doświadczeń w branży budowlanej i zdecydowanie zbyt późno na to, żeby wozić sprzęt remontowy autobusem. I znów – nie można odmówić braku dobrej woli ani prezesowi, ani członkom założycielom spółdzielni. Osoby w wieku 55+ to przecież osoby o szczególnie trudnej sytuacji na rynku pracy. Z kolei prace remontowo – budowlane miały być tylko zadaniami zastępczymi, realizowanymi w oczekiwaniu na uruchomienie przedszkola.

Zanim doszło jednak do uruchomienia przedszkola w powiecie golubsko-dobrzyńskim, po listopadowych wyborach samorządowych w Golubiu-Dobrzyniu nastąpiła zmiana władzy. Nowy samorząd wyraził chęć kontynowania działań poprzedników, niepokoiły go jednak przeciągające się prace remontowe. Po audycie inwestycyjnym podjęta została decyzja o wstrzymaniu prac.

Co gorsza w związku z porą roku skończyły się nawet zlecenia na prace remontowo – budowlane. Przed spółdzielnią pojawiły się kolejny problem – jakże typowy – sezonowość zleceń. Sezonowość to problem, o którym nie po raz pierwszy pisze się i mówi w kontekście spółdzielni socjalnych. Boryka się z nim wiele spółdzielni, których działalność opiera się na pielęgnacji zieleni, sprzątaniu czy pracach remontowych. Nie sposób nie napisać tutaj o odpowiedzialności, jaka spoczywa na liderze spółdzielni. To do jego zadań należy zapewnienie spółdzielni zleceń. Niewywiązanie się z tego zadania musi być postrzegane jako porażka prezesa. Największym błędem popełnionym w Golub-Dobrzyniu, błędem, który boli szczególnie mocno, był jednak brak współpracy osób i instytucji, które już z samej definicji powinny być przecież zainteresowane skuteczną działalnością Spółdzielni Socjalnej Gold Serwis: członków założycieli, prezesa, instytucji pomocowych i pracowników. Zapewnienia płynące ze spółdzielni zbyt długo brane przez wszystkich za dobrą monetę. Przyznać to tym trudniej, że podstawą dobrej współpracy jest wzajemne zaufanie.

Nie bez powodu kolejne projekty dotyczące wspierania ekonomii społecznej kładą nacisk na współpracę, współdziałanie, partnerstwo. Nie bez przyczyny tak wiele spółdzielni nawiązuje w swoich nazwach do wspólnotowości. Dość przypomnieć kilka z nich: Wspólna Praca, Wspólna sprawa, Wspólny Sukces, Razem, Razem do sukcesu – przykłady można by mnożyć. Ich intuicje są słuszne. Bez współpracy na wszystkich szczeblach nie będzie sukcesu. Gmina zadeklarowała już większą pomoc dla spółdzielni, prezes ma ze zdwojoną siłą poszukiwać zleceń. Będzie potrzebny jeszcze kredyt zaufania ze strony od pracowników. My wierzymy, że Spółdzielnia Socjalna Gold Serwis jeszcze nas zaskoczy. Pozytywnie.

 

Działalność przedstawicieli kościoła w ruchach spółdzielczych w ujęciu historycznym

Zaangażowanie polskiego Kościoła w rozwój spółdzielczości ma długie tradycje. Jednym z pionierów spółdzielczości był ks. Stanisław Staszic, który w 1812 roku w folwarku Jarosławiec założył Towarzystwo Rolnicze. Staszic pracował nad wieloma reformami społecznymi, a jednym z jego celów była walka o uwłaszczenie chłopów. W 1811 roku zakupił ziemię, którą podzielił pomiędzy 329 chłopów, którzy zobowiązani byli należeć do powołanego Hrubieszowskiego Towarzystwa Rolniczego. Jednym z najistotniejszych elementów wsparcia wzajemnego była deklaracja wspierania członków dotkniętych klęską żywiołową. Partycypacja w kosztach zależała od wielkości posiadanej ziemi.

Kolejnymi postaciami wartymi wspomnienia, na które wskazuje Stanisław Wojciechowski w „Historii spółdzielczości polskiej do 1914 r.” są ks. Piotr Wawrzyniak oraz ks. Augustyn Szamarzewski. Pierwszy z nich wsławił się m.in. pracą w terenie, wspieraniem działalności spółdzielni, ale również ich rewizją. Kontrola spółdzielni w tamtym okresie była dla niego ważnym elementem ich prawidłowego funkcjonowania. W 1886r. Wawrzyniak był pomysłodawcą Banku Związku Spółek Zarobkowych, w którym to Banku spółdzielnie wytwarzające nadwyżki mogły deponować oszczędności, a te które potrzebowały zastrzyku finansowego zaciągać kredyty. Ks. Piotr Wawrzyniak zajmował się również zrzeszaniem podmiotów i poszukiwaniem wspólnych interesów ekonomiczno- społecznych. W ujęciu historycznym takie działanie umożliwiało utrzymanie majątku narodowego w rękach polaków. Ks. Augustyn Szamarzewski wsławił się z kolei powołaniem w 1864 roku, spółdzielni kredytowej, na kanwie której powstały kolejne, które w konsekwencji zrzeszając się utworzyły Związek Spółek Zarobkowych i Gospodarczych. Prezentowane spółki z czasem nazywane były bankami ludowymi, ponieważ czerpały wzorce organizacyjne na bankach ludowych Schulze-Delitsch5.

Czasy Polski Ludowej przyniosły bardzo duże zmiany w zakresie uspołeczniania procesu produkcji oraz przejmowania kontroli nad spółdzielniami. W związku z zaistniałą sytuacją oraz przyjętym planem 3-letnim w 1947 roku gospodarka podlegała procesowi nacjonalizacji. Naturalną konsekwencją określonego stanu rzeczy było zmarginalizowanie roli kościoła w ruchach spółdzielczych, które pogłębiało się w związku z realizowaną polityką państwa. Znacjonalizowane spółdzielnie coraz częściej były kojarzone z aparatem centralnym, co zostało w świadomości obywateli polskich po dziś dzień. Czasy Polski Ludowej spowodowały, iż spółdzielnie przestały całkowicie kojarzyć się z działalnością kościoła.

(5. Banki ludowe zakładane były pod zaborem pruskim w Wielkopolsce, gdzie odgrywały tam istotą rolę w utrzymaniu majątku narodowego. Tam odegrały ważną rolę w oporze przeciwko germanizacji. W okresie międzywojennym na terenie Niemiec znajdowało się 21 polskich spółdzielni kredytowych utworzonych na zasadach spółdzielczych. Profesor Gostomski na portalu www.alebank.pl wskazuje na publikację wydaną w 1855 roku. Było to pierwsze wydanie książki H. Schulze – Delitzsch’a „Stowarzyszenia pożyczkowe jako banki ludowe” i tam której po raz pierwszy pojawia się określenie „bank ludowy”. Książka stała się fundamentem spółdzielczości kredytowej m.in. na terytorium Niemiec oraz Francji. 1859 rok H. Schulze – Delitzsch doprowadził do utworzenia pierwszego krajowego Związku Spółdzielni Kredytowych.)

Współczesność

Dobra współpraca jest ważna, zwłaszcza jeśli chodzi o podmioty, które rządzą się odmiennymi zasadami. Tak jest w przypadku Kujawianki, która ściśle współpracuje zarówno z samorządem miejskim jak i gminnym. Prezes Spółdzielni Kujawianka: „Myślę, że tworzymy dobry klimat dla potencjalnej współpracy. Wiele osób i instytucji jest nam bardzo życzliwych. Od początku takie zaufanie towarzyszyło naszej działalności. I za to możemy serdecznie podziękować tym osobom, które do tego się przyczyniły.”

Spółdzielnia wspiera swoimi usługami lokalne wydarzenia, realizowała również zlecenia mające na celu dbanie o czystość i porządek na terenie regionu. Prezes Spółdzielni: „Jeśli pojawia się zapotrzebowanie na jakąś usługę dotyczącą sprzątania i cateringu, to zawsze można na nas liczyć. Braliśmy udział w kilku uroczystościach, np. na otwarcie odnowionego parku im. Jana Pawła II w Aleksandrowie Kujawskim przygotowaliśmy grochówkę, a w grudniu ubiegłego roku zorganizowaliśmy dla podopiecznych Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Aleksandrowie Kujawskim Wigilię.”

Konkurencyjne ceny i jakość wykonania sprawiają, że usługi Spółdzielni są wybierane coraz częściej. Duża zasługa w tym założycieli, którzy o powstającej spółdzielni poinformowali wszystkie instytucje działające na terenie miasta. Miasto zdecydowało się również na przekazanie spółdzielni realizacji zadań z zakresu profilaktyki uzależnień. Spółdzielnia prowadzi punkt terapii uzależnień, w którym w którym osoby z problemami mogą korzystać z pomocy i wsparcia psychologa oraz terapeuty. Kompleksowa opieka, jaką zajmuje się obecnie przedsiębiorstwa świadczy o dużym zaufaniu jego założycieli, a to bardzo dobry znak na przyszłość.

Plany na przyszłość

Plany na przyszłość? Rozwój, rozwój i jeszcze raz rozwój. Jak podkreślił podczas rozmowy prezes spółdzielni, Kujawianka stawia się na specjalizację w zakresie usług, jakie oferowała do tej pory. Spółdzielcy chcą rozwijać się w usługach gastronomicznych i możliwie zwiększyć ich zasięg. Planują również jeszcze lepsze przystosowanie do zleceń z zakresu pielęgnacji terenów zielonych oraz prac porządkowych. Do tej pory spółdzielnia inwestowała zarówno w sprzęt jak i w modernizację i zapewnia, że to dopiero początek. Ważnym elementem tych inwestycji są ludzie. Spółdzielnia chce zatrudnić więcej osób, tak szybko, jak tylko będzie to możliwe. Wpłynie to zapewne zdecydowanie na lepszy klimat na rynku pracy w regionie. A to jest najważniejsze.

 

PRZEJDŹ DO ROZDZIAŁU SZÓSTEGO